Dokładnie 33 lata temu, 30 czerwca 1988 r., abp Marcel Lefebvre wraz z bp. Antonio de Castro Mayerem dokonali, wbrew woli Jana Pawła II, konsekracji na biskupów czterech kapłanów Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X.
Jedną z okoliczności, które popchnęły Arcybiskupa do zdecydowania się na ten trudny krok, było spotkanie religii świata w Asyżu. Wówczas to Jan Paweł II m.in. wraz z wyznawcami pogańskich bałwanów, a więc – cytując św. Pawła – demonów (1Kor 10, 20), modlił się o pokój na świecie, a na ołtarzu w rzymskim kościele S. Pietro buddyści modlili się przed figurką Buddy postawioną na ołtarzu. Od tamtego czasu wiele wydarzyło i zmieniło się w Kościele. Katolicy mają bowiem za sobą nie tylko kolejne „Asyże”, ale również takie wydarzenia jak np. całowanie przez papieża z Polski bluźniącego Chrystusowi Koranu czy uczestniczenie przez papieża Franciszka w kulcie pogańskiej bogini Pachamamy. W międzyczasie katolicy mogli zauważyć też m.in., że kierujący ich Kościołem nie widzą już potrzeby nawracania schizmatyków czy wyznawców judaizmu, herezja i cudzołóstwo rzekomo nie są już ciężkimi grzechami wykluczającymi od Stołu Pańskiego, a biskup Rzymu zdaje się przykładać większą wagę do walki z nierównościami społecznymi i globalnym ociepleniem, aniżeli do wzywania wiernych do walki z grzechem i szatanem.
W momencie konsekracji biskupich w 1988 r. wielu widziało w nich akt schizmatycki, który niechybnie doprowadzi do odłączenia od Kościoła wiernych Arcybiskupowi „lefebrystów”. Dziś, po kilkudziesięciu latach od tego wydarzenia, gdy z jednej strony papież Franciszek osobiście udziela jurysdykcji kapłanom Bractwa św. Piusa X, a z drugiej dostrzec możemy wspomniane wyżej aberracje doktrynalne, wzmacniane jawnym występowaniem niektórych Kościołów lokalnych (np. niemieckiego) przeciwko nauce Kościoła w najbardziej podstawowych kwestiach, mówienie o „schizmie abp. Lefebvre” jest co najmniej groteskowe.
Bez cienia przesady możemy za to stwierdzić, iż „operacja przeżycia Tradycji”, jak nazywał akt konsekracji abp Lefebvre, była ważnym i niezbędnym krokiem ku stworzeniu dla katolików na całym świecie życiodajnej duchowej oazy, do której mogą oni zwracać się będąc zagubionymi w duchowej pustyni Kościoła posoborowego. To właśnie dzięki temu, w istocie heroicznemu czynowi abp. Lefebvre, możemy dziś korzystać z posługi setek rozproszonych po całym świecie kapłanów, którzy udzielają ważnych i godnie sprawowanych sakramentów, głoszą nieskażoną herezjami naukę Kościoła oraz bez obawy przed prześladowaniami modernistycznych biskupów przedstawiają wiernym przyczyny i oblicza współczesnego kryzysu w Kościele. Choć wielu zdaje się o tym zapominać, to należy wspomnieć, iż pokłosiem konsekracji biskupich abp. Lefebvre jest również istnienie wielu spośród podlegających Rzymowi zgromadzeń kapłańskich, sprawujących tradycyjną liturgię i starających się w miarę możliwości przekazywać wiernym tradycyjną naukę Kościoła. Nie od rzeczy będzie również zadanie retorycznego pytania, czy bez konsekracji biskupich i bez istnienia Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X mogłoby dojść do, przynajmniej teoretycznego, uwolnienia przez papieża Benedykta XVI możliwości sprawowania przez wszystkich kapłanów Kościoła katolickiego Mszy Św. w odwiecznym rycie rzymskim…
Ktoś mógłby jednak stwierdzić, iż los Kościoła jest przecież w rękach Boga i zachowanie Tradycji w Kościele mogło odbyć się bez wzbudzającego tak duże kontrowersje i podział wydarzenia. Z pewnością mogło. Czy jednak widząc, jak wiele pięknych owoców przynosi i jak coraz szersze kręgi zatacza posługa wiernych Tradycji kapłanów, nie mamy prawa sądzić, iż to właśnie konsekracje z 1988 r. były ręką Boga, który w ten sposób pragnął zachować w swym Kościele prawdziwą wiarę w obliczu być może największego w jego dziejach kryzysu.
Dziękując Bogu za posługę abp. Lefebvre i bp. de Castro Mayera módlmy się, aby jak najszybciej ziściły się słowa, które abp Lefebvre wypowiedział podczas konsekracji biskupów w Ecône:
„(…) za kilka lat, kiedy, tego nie wiem, tylko najukochańszy Bóg zna liczbę lat, które muszą upłynąć do dnia, kiedy Tradycja w Rzymie z powrotem uzyska swoje prawa, zostaniemy objęci ramionami przez autorytety rzymskie, które będą nam dziękować za to, że zachowaliśmy prawdziwą wiarę w seminariach, w rodzinach, we wspólnotach, w naszych krajach, w klasztorach, w domach zakonnych ku większej chwale Boga i ku zbawieniu dusz”.