ks. Jacek Bałemba |
W komentarzach pod jednym z ostatnich postów na tym blogu, pewien czytelnik podjął temat warunkowego przyjmowania sakramentów (sub conditione), praktykowanego w niektórych środowiskach tradycjonalistycznych. Choć nie padło wówczas nazwisko żadnego kapłana, to bez wątpienia księdzem, za sprawą którego wśród polskich tradycyjnych katolików rozgorzała dyskusja na ten właśnie temat, jest ks. Jacek Bałemba. To właśnie bowiem ten znany kapłan, notabene wydalony w ostatnich dniach z Towarzystwa Salezjańskiego, będąc wyświęconym w posoborowym rycie święceń kapłańskich przez bp. A. Małysiaka w 1990 r., w zeszłym roku przyjął sub conditione sakramenty bierzmowania i święceń kapłańskich z rąk bp. R. Williamsona.
Osobiście nie kwestionując faktu, iż posoborowa rewolucja w doktrynie i liturgii Kościoła w pewnych przypadkach może powodować ryzyko nieważnego sprawowania rytów sakramentalnych, nie podzielam jednak opinii, iż sakrament jest automatycznie wątpliwy czy nieważny tylko dlatego, iż jest szafowany przy użyciu nowych obrzędów. Nie chcąc w tym miejscu roztrząsać tej skomplikowanej materii, chciałbym jednak zwrócić uwagę na inną, kto wie czy z punktu widzenia osoby świeckiej nie bardziej zasadniczą kwestię. O ile bowiem rzetelne analizowanie reformy rytów po Vaticanum II wymaga szczegółowej wiedzy i najczęściej przekracza możliwości osoby świeckiej, o tyle dużo łatwiej i bezpieczniej jest spojrzeć na postawę kapłanów reprezentujących dane stanowisko w tej materii i wyciągnąć na tej podstawie wnioski, którzy z nich postępują konsekwentnie i zasługują na zaufanie.
Jest kwestią oczywistą dla katolika, iż ustanowione przez Pana Jezusa „kanały łask”, którymi są święte Sakramenty, są materią najwyższej wagi w życiu Kościoła. Stąd Kościół nie tylko określił warunki konieczne do ważnego sprawowania Sakramentów, ale również ogłosił zasady, które mają zabezpieczać Sakramenty przed ich nieuszanowaniem czy profanacją. Aby zobrazować to przykładem, wyobraźmy sobie następującą, hipotetyczną sytuację.
Otóż pewnego dnia do trzydziestoletniego Adama przychodzi matka i mówi mu, że odkąd kilkanaście dni temu słyszała katechezę jednego z kapłanów o sakramencie Chrztu Św., pewna myśl nie daje jej spokoju. Zapytana o szczegóły wyznaje, iż biorąc pod uwagę przebieg ceremonii Chrztu syna obawia się, że mógł być on sprawowany w sposób nieważny. Aby wykluczyć możliwość pomyłki, wszak było to lata temu, matka i syn poprosili ojca o to, by przypomniał sobie, czy zapamiętał coś szczególnego z tego wydarzenia. Ojciec po chwili namysłu odrzekł: „Rzeczywiście, coś sobie przypominam! Pamiętasz może – powiedział zwracając się do żony – że zastanawialiśmy się po chrzcie, czy ksiądz Henryk, poczciwy, ale już bardzo stary i niedołężny proboszcz, chrzcząc Adama przypadkiem nie wylał całej wody wprost do chrzcielnicy? Główka dziecka była bowiem bezpośrednio po tym cała sucha i bardzo nas to zdziwiło”.
W tym momencie Adam, świadomy ryzyka nieważności swego chrztu, postanowił po niedzielnej Mszy Św. udać się z tą sprawą do swego proboszcza. I choć kilka dni wcześniej przystąpił do sakramentu pokuty, a sumienie nie wyrzucało mu od tego momentu żadnego grzechu śmiertelnego, to jednak postanowił nie przystępować do Komunii Św. zdając sobie sprawę, iż nie może świadomie przyjąć Ciała Pańskiego mając przypuszczenie, że prawdopodobnie na jego duszy wciąż znajduje się zmaza grzechu pierworodnego, a jego chrzest zapewne trzeba będzie powtórzyć sub conditione.
Nie trzeba chyba wiedzy wykraczającej poza poziom szkolnej katechezy aby dojść do wniosku, iż wyżej zarysowana postawa osoby mającej uzasadnione wątpliwości co do swego chrztu, jest wysoce roztropna i zgodna z katolicką troską o godne przyjmowanie Sakramentów. Nie tylko bowiem podjął on decyzję o przedstawieniu do rozstrzygnięcia sprawy przedstawicielowi Kościoła, ale postanowił do czasu wyjaśnienia wykluczyć sytuację, iż przystąpi do Stołu Pańskiego niegodnie, jako osoba nieochrzczona.
Odnieśmy teraz powyższe uwagi do kapłana, autora bloga Sacerdos Hyacinthus. Otóż w dniu 16 V 2022 r. obwieścił on w internecie: „Jestem katolikiem bierzmowanym. Jestem – ważnie wyświęconym – kapłanem katolickim”. Z czego wynikało to, nieco niespotykane w przypadku osoby z ponad 30-letnim stażem kapłańskim oświadczenie? Zapewne z tego, iż w tym samym dniu przyjął on sub conditione sakramenty bierzmowania oraz święceń kapłańskich. Skoro kapłan ów powziął tak poważną decyzję, należy uznać, iż miał poważne i obiektywne powody do tego, aby zdecydować się na ten krok. Należy przy tym również przypuszczać, iż miał on świadomość, że dowolne i uznaniowe szafowanie sakramentami sub conditione jest postępowaniem niegodnym i po prostu grzesznym. Sakramenty wyciskające na duszy niezatarte piętno nie są bowiem polem do szafowania ich podwójnie i „na wszelki wypadek”.
Nie oceniając w tym momencie tego, czy wątpliwość co do ważności kapłaństwa ks. Bałemby była obiektywnie uzasadniona, biorąc pod uwagę powagę materii i pedantyczność tego kapłana, należy założyć, iż była ona głęboko przemyślana i nie została podjęta z dnia na dzień. Już sam fakt zorganizowania wizyty bp. Williamsona wymagał wszak z pewnością pewnych zabiegów, rozmów oraz nieuchronnie czasu potrzebnego na zorganizowanie podobnego wydarzenia.
Zapewne nie było więc tak – i jest to przypuszczenie na korzyść ks. Bałemby – iż zdecydował się on na taki krok z dnia na dzień, w pośpiechu i w ostatniej chwili przed wizytą w Polsce byłego biskupa FSSPX. Skoro tak, to od razu nasuwa się pytanie, czy między podjęciem wątpliwości co do swych święceń, a ich przyjęciem sub conditione, ks. Bałemba dalej pełnił właściwą sobie posługę duszpasterską? Otóż lektura bloga Verbum catholicum wskazuje na to, iż tak właśnie było. Znajdujemy na nim bowiem nagranie kazania ks. Bałemby, wygłoszone w dzień poprzedzający przyjęcie przez niego święceń sub conditione. Czy nie oznacza to więc, iż ks. Bałemba, mający w swym sumieniu poważne wątpliwości co do swego kapłaństwa, mimo nich dalej sprawował czynności sakramentalne, narażając siebie na ryzyko symulowania Sakramentów, a wiernych na brak łask?
Teoretycznie mogło być również tak, iż decyzja ks. Bałemby była podjęta z godziny na godzinę przed samym obrzędem z udziałem bp. Williamsona. Sadzę jednak, iż sytuacja taka – przypominająca raczej praktyki z początków sekty z Palmar de Troya – jest w wypadku ks. Bałemby wykluczona.
Dlaczego więc ks. Bałemba postąpił właśnie w ten sposób, wprowadzając w zakłopotanie być może wiele osób, do tej pory z zaufaniem czytających i słuchających publikowane przez niego treści? Tego ks. Bałemba nie wyjaśnił. Tak samo zresztą jak publicznie nie wyjaśnił argumentów, które jego zdaniem przemawiałby za przyjmowaniem Sakramentów sub conditione „na wszelki wypadek” i aby rozwiać wszelkie wątpliwości, przy jednoczesnym postępowaniu tak, jak gdyby owe warunkowe sakramenty nie były wcale konieczne.
Nie wiem jak Państwu, ale mi taki model działania kapłana katolickiego wydaje się dziwny, niezrozumiały, niekonsekwentny i wprowadzający niepotrzebny zamęt wśród wiernych. A ostatnią rzeczą, której brakuje nam we współczesnym kryzysie w Kościele, jest miotanie się na prawo i lewo za kapłanami, którzy nie będąc podlegli żadnym przełożonym, de facto postępują według własnego widzi mi się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz