Gdy zastanawiamy się nad tym, jakie pożytki duchowe daje katolikowi praktykowanie postu, jedną z pierwszych myśli będzie zapewne to, iż zbliża on nas do ideału naśladowania Chrystusa, który to przecież przed rozpoczęciem swojej publicznej działalności surowo pościł przez czterdzieści dni i nocy. I już sam fakt, iż nasz Pan Jezus Chrystus, będąc prawdziwym człowiekiem ale i prawdziwym Bogiem, w taki właśnie sposób dał ludziom przykład życia oddanego Bogu, powinien być dla nas wystarczającą pobudką do gorliwego zachowywania dyscypliny postnej. Nie oznacza to rzecz jasna, iż nie da się wskazać wielu innych ważnych korzyści duchowych, które niesie ze sobą post.
Po pierwsze, post, jako sprawiające pewną uciążliwość dobrowolne pozbawienie się części ze spożywanych codziennie pokarmów (względnie napojów), wydatnie przyczynia się do wzmocnienia woli i pomaga naszemu duchowi panować nad ciałem. Dzięki ćwiczeniu się w pokonywaniu samego siebie w zakresie godziwego przecież dążenia do zaspokajania głodu i pragnienia, nabywamy jednocześnie sił do walki z innymi, sprzeciwiającymi się woli Bożej pożądliwościami zmysłowymi, których w życiu człowieka na ziemi nigdy nie brakuje. Poszczący katolik, który niczym żołnierz na poligonie utrzymuje w karności i zaprawia w trudzie swoje ciało, będzie miał dużo większą szansę zwyciężać w potyczkach duchowych, na które nieuchronnie narażają go zmysły oraz szatan, aniżeli osoba poddana próbie bez wcześniejszego się do niej przygotowania. Co więcej, Pan Jezus powiedział, iż pewne rodzaje złych duchów da się wypędzić tylko modlitwą i postem (Mt 17,20).
Dzięki pomocy w pewnym okiełznaniu popędów zmysłowych, praktykowanie postu ułatwia również człowiekowi skupienie się na rzeczach prawdziwie istotnych, życiu duchowym oraz czyni go otwartym na działanie łaski Bożej. Trudno bowiem choćby myśleć o ochotnym noszeniu własnego krzyża codzienności, do którego wzywa wszystkich Pan Jezus, jeśli nasz umysł jest tak pochłonięty i targany na prawo i lewo doznaniami zmysłowymi, iż wszelka myśl o tym co trudne i nieprzyjemne – choćby byłoby to dla nas pożyteczne – wydaje się przeszkodą nie do pokonania, od której ze wstrętem się odwracamy.
Niezwykle ważnym aspektem chrześcijańskiego postu jest również jego wymiar pokutny. Kościół katolicki uczy, iż za każdy grzech przyjdzie człowiekowi ponieść słuszną karę, która może mieć miejsce jeszcze tutaj na ziemi albo – dla osób umierających w stanie łaski – w czyśćcu. W swym niezgłębionym miłosierdziu Pan Bóg daje jednak codziennie każdemu z nas, póki żyjemy na tym świecie, szansę na dobrowolne zadośćuczynienie za swoje grzechy. Jedną z form takiego właśnie, czynionego z miłości do Boga samoukarania grzesznika jest właśnie post, który ofiarowany w tej intencji z pewnością gładzi wiele kar, i to dużo dotkliwszych aniżeli sam post, należnych nam za popełnione grzechy (1 Krl 21, 17-29). Pamiętając przy tym, iż jednym z grzechów głównych jest nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, warto zbadać przy tym swoje sumienie i zastanowić się, czy jeśli nie ustrzegłem się w życiu również tego grzechu, to czy nie jest godziwym, abym zadośćuczynił za niego właśnie uderzając w obszar, który był mi narzędziem do grzeszenia. Post jest zaś ku temu znakomitym środkiem.
Owoce postu chrześcijańskiego mają przy tym wymiar dużo szerszy aniżeli przebłaganie za własne grzechy. Opierając się choćby na nauczaniu św. Pawła (Kol 1, 24) śmiało możemy bowiem powiedzieć, iż doświadczając swoje ciało postem, katolik staje się uczestnikiem zasług zadośćuczynienia Chrystusowego. W ten sposób dokłada swoją „cegiełkę” do nadobfitego skarbca zasług Chrystusa Pana oraz przyczynia się do wzrostu Mistycznego Ciała Chrystusa, którym jest Kościół katolicki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz