Z pewnością nie trzeba wiele aby odkryć, iż współczesny, modernistyczny kryzys w Kościele przejawia się na wiele sposobów. W obliczu wielkiej migracji ludności związanej z napaścią Rosji na Ukrainę, w naszym kraju możemy zaobserwować, do jak ogromnego zerwania z Tradycją Kościoła prowadzi ów kryzys w zakresie stosunków z chrześcijańskimi wyznaniami niekatolickimi. Aby lepiej to zrozumieć, przyjrzyjmy się pokrótce czym jest i jak było ocenione przez Kościół wyznanie większości Ukraińców (ale też i Rosjan), tj. prawosławie.
Św. bp Józef Sebastian Pelczar opisywał je następująco:
„Odszczepieństwo wschodnie [prawosławie – SC] ma ten sam Skład Apostolski i te same dekrety siedmiu pierwszych soborów powszechnych [co Kościół katolicki], ma kapłaństwo widome, z biskupami jako następcami Apostołów na czele, ma Mszę Św., siedem Sakramentów św., cześć Bogarodzicy i Świętych; nazywa się zaś odszczepieństwem czyli schizmą dlatego, że oderwało się od Stolicy św. Zarazem popadło ono w niektóre błędy dogmatyczne; a mianowicie odrzuciło wiarę w prymat papieża, w pochodzenie Ducha Św. od Ojca i Syna, w czyściec, wreszcie w Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny i w nieomylność papieża, jako najwyższego mistrza nauki objawionej” („Obrona religii katolickiej”).
Jak widać, prawosławie poza faktem popadnięcia w schizmę, nosi również w sobie – podobnie jak niemal każda schizma – znamiona herezji. Zarówno schizma jak i herezja są zaś poważnymi występkami moralnymi:
„Schizma jest grzechem ciężkim, gdyż rozrywa jedność Kościoła, nakazaną przez Chrystusa Pana. Wewnętrznym węzłem tej jedności jest miłość, a zewnętrznym jej objawem – poddanie się powszechnej głowie. Dlatego też schizma w istocie swej jest grzechem przeciwko miłości, zewnętrzny zaś objaw schizmy jest grzechem przeciwko posłuszeństwu. Ponieważ miłość jest aktem woli, przeto i schizma jest grzechem woli, i tym się różni od herezji, która jest grzechem umysłu” (ks. A. Wyrzykowski, „Podręczna encyklopedia kościelna”).
Co istotne, waga i materia grzechów schizmy oraz herezji są na tyle poważne, iż przylgnięcie do nich stawia człowieka poza Kościołem ustanowionym przez Jezusa Chrystusa (Katechizm katolicki kard. Gasparriego, p. 158).
Papież Pius IX w encyklice „Quanto conficiamur” wyraźnie pouczał o tym, iż przynależność do wspólnot odszczepieńczych jest ogromnym zagrożeniem dla zbawienia wiecznego:
„Jest jednak również bardzo dobrze znanym dogmatem katolickim, że poza Kościołem katolickim nikt nie może być zbawiony, i że ci, którzy uparcie sprzeciwiają się powadze tegoż Kościoła i jego definicjom, i którzy uparcie trwają poza jednością tegoż Kościoła i w odszczepieństwie od następcy świętego Piotra, Biskupa Rzymskiego, któremu Zbawiciel powierzył straż nad winnicą swoją – że ci nie mogą dostąpić zbawiania wiecznego”.
Choć nauka katolicka poucza nas jednocześnie, iż „Dorosły, ochrzczony ważnie, a należący bez swej winy do sekty heretyckiej lub schizmatyckiej może również być zbawiony, jeżeli nie stracił łaski otrzymanej na Chrzcie, a jeżeli ją utracił, odzyska ją poprzez odpowiednią pokutę” (Katechizm kard. Gasparriego), to jednak w świetle przytoczonych wyżej faktów nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż dzieje się to nie dzięki, a pomimo trwania w wyznaniu schizmatyckim, które samo w sobie jest wyrazem sprzeciwu wobec woli Bożej, znajduje się poza Kościołem Chrystusowym i tamuje drogę do zbawienia wielu chrześcijanom.
Zwłaszcza w kontekście kategorycznego nauczania papieża Piusa IX o tym, iż schizmatycy „nie mogą dostąpić zbawienia wiecznego”, wydaje się niepodobieństwem, aby hierarchowie Kościoła katolickiego mogli w jakikolwiek sposób promować grzech schizmy. A jednak… Nie dość bowiem, iż wierni nauczaniu posoborowemu zobowiązują polskich kapłanów do udzielenia sakramentów niekatolikom (pisałem o tym tutaj), to posunęli się również – tym razem w oficjalnych materiałach Archidiecezji Częstochowskiej – krok dalej. Archidiecezja Częstochowska wydała bowiem adresowany do przybyszów z Ukrainy plakat, prosząc o rozpowszechnianie go w internecie (co niniejszym czynię) oraz umieszczając w kościelnych gablotach, na którym w jednym szeregu podano informację o możliwości uczestnictwa w nabożeństwach katolickich oraz schizmatyckich-prawosławnych.
A może, co bardziej prawdopodobne, włodarze Archidiecezji nie postrzegają już prawosławia jako czegoś odrębnego od ich własnego Kościoła, a różnice teologiczne między oboma wyznaniami to dla nich nieistotne spoty z przeszłości. Skoro tak, to trudno mieć pretensje do bp. Depo, iż jego podwładni rozpowszechniają treści zgodne z wyznawaną przez nich wiarą. Problem w tym, iż wiary tej nie sposób już chyba nazwać wiarą katolicką…