18 sie 2021

Czy musimy być posłuszni "Traditionis custodes"

 


Po ogłoszeniu przez papieża Franciszka motu proprio zmierzającego do usunięcia z życia Kościoła Mszy Świętej Wszechczasów, na stronie internetowej jednego z polskich tzw. „duszpasterstw Tradycji”, znaleźć można następującą informację: „W duchu posłuszeństwa przyjmujemy list motu proprio papieża Franciszka Traditionis Custodes (TC). Stanowczo przestrzegamy przed wszelkimi pochopnymi komentarzami”. Jak można domniemywać,  Kapłan piszący te słowa zapewne uważa, iż płynącym z wiary obowiązkiem katolika jest przyjąć i zastosować nowe wytyczne papieża, a publiczna dyskusja na ich temat jest zbędna i może zaszkodzić środowiskom związanym z liturgią rzymską.
Jako że posłuszeństwo w Kościele jest cnotą, która powinna być praktykowana przez każdego katolika, a wyżej cytowane słowa – jak sądzę – wyrażają myślenie pewnych grup związanych z Mszą Wszechczasów, warto zastanowić się, czy wytyczne Franciszka z TC (podobnie jak wcześniejsze o 50 lat wytyczne Pawła VI) są materią, w której faktycznie jesteśmy Mu winni posłuszeństwo jako głowie Kościoła na ziemi. 

Zgodnie z nauczaniem teologii katolickiej, posłuszeństwo wobec władzy kościelnej nie jest posłuszeństwem bezwzględnym i istnieją sytuacje, w których nie tylko można, ale i należy jej się sprzeciwić. Pisał o tym, w kontekście władzy papieskiej, m.in. św. Robert Bellarmin: „Jak jest dozwolone sprzeciwiać się papieżowi, gdy ten napada na ciało, tak jest też dozwolone przeciwstawić się mu, gdy niepokoi dusze albo stwarza zamieszanie w państwie, a tym bardziej, jeśli działa ku zniszczeniu Kościoła. Jest dozwolone – powiadam – stawić mu opór nie wypełniając jego nakazów i przeszkadzając spełnieniu się jego woli”.
Z kolei – jak zauważają kapłani FSSPX –  „idąc śladami św. Tomasza otrzymujemy dwa warunki, które muszą być spełnione, aby móc oczekiwać posłuszeństwa: 1) polecenie nie może wymagać od podwładnego popełnienia grzechu, ani też narażać go na bezpośrednią lub bliską do niego okazję, 2) polecenie musi mieścić się w zakresie władzy przełożonego”. Co ważne, niewypełnienie choćby jednego z tych warunków każdorazowo sprawia, iż polecenie traci walor obligatoryjności lub wręcz  nie powinno być wypełnione.

Spójrzmy więc jak do tych wskazań świętych Doktorów Kościoła odnoszą się wytyczne Traditionis Custodes, próbując odpowiedzieć na dwa poniższe pytania:

Pytanie 1. Czy w zakresie władzy papieskiej leży podejmowanie rozmyślnych działań mających na celu zakazanie lub uniemożliwienie katolikom uczestnictwa w uświęconych Tradycją obrzędach Kościoła katolickiego?

Nauczanie szeregu papieży, teologów i Soboru Trydenckiego wyraźnie wskazuje na to, iż należy na to pytanie udzielić odpowiedzi negatywnej. Kilka przemawiających za tym świadectw umieściłem tutaj: https://www.facebook.com/103667361545532/posts/292830805962519/ 
Niezwykle trafnie podsumował to wybitny liturgista, ks. Klaus Gamber:
„Nie istnieje ani jeden dokument, włączając w to Codex Iuris Canonici, w którym można by znaleźć twierdzenie, że papież, z racji swej funkcji najwyższego pasterza Kościoła, posiada prawo do znoszenia tradycyjnego rytu liturgicznego. Prawda jest taka, że nie sposób znaleźć wzmianki chociażby o tym, aby posiadał on prawo do zmieniania nawet lokalnej tradycji liturgicznej”.

Pytanie 2. Czy próba praktycznego zniesienia tradycyjnego rytu rzymskiego i zmuszenia katolików do zaakceptowania  Mszy Pawła VI jest działaniem na szkodę Kościoła i może stwarzać okazję (nawet bliską) do popełnienia grzechu?

Już od samego zarania Novus Ordo Missae nie było najmniejszych wątpliwości co do tego, iż ryt ów miał być wyrazem nowej, ekumenicznej i antropocentrycznej orientacji Kościoła, zapoczątkowanej na Vaticanum II. Praktycznymi owocami tej tendencji na innych polach życia Kościoła były m.in. wyrzeczenie się nawracania innowierców, całowanie Koranu i adorowanie posążka pogańskiej bogini przez papieży, czy też udzielenie Komunii św. cudzołożnikom i heretykom. Już choćby z tego powodu każdy mający świadomość, jak wiele zła wyrządziła i wyrządza w Kościele posoborowa rewolucja, musi zgodzić się z tym, iż wyrzucenie tradycyjnego rytu i zastąpienie go rytem wyrażającym ducha rewolucji w Kościele, było działaniem na jego szkodę.
Czy jednak obowiązkowe uczestnictwo w nowym rycie może stanowić okazję, nawet bliską, do popełnienia grzechu? Nie mówimy w tym miejscu nawet o ogromnej rzeszy wiernych, którzy uczestnicząc w posoborowych obrzędach z czasem stracili wiarę. Biorąc bowiem również pod uwagę sytuację katolika, który zdał sobie sprawę z ogromnego kryzysu w Kościele, można zapytać, czy np. nie będzie działaniem wbrew jego sumieniu, a tym samym grzesznym, uczestniczenie w liturgii która nakazuje czcić jako świętych osoby w głównej mierze odpowiedzialne za zaistnienie i rozprzestrzenienie się tego zła w Kościele? Nie da się pozostać z zgodzie z własnym sumieniem i być uczciwym w stosunku do osób celebrujących nową liturgię, jeżeli uczestniczylibyśmy w niej  „z zastrzeżeniami”. Idąc dalej zauważymy, iż regularne uczestnictwo w Nowej Mszy rodzi niekiedy również duże ryzyko bliskiej okazji do popełnienia grzechu świętokradztwa. W jakiej sytuacji znajduje się bowiem np. wierny, który posłuszny woli Franciszka i pozbawiony możliwości uczestnictwa we Mszy Wszechczasów, będzie zmuszony chodzić na Nową Mszę, gdzie ze strony kapłana i wiernych będzie odczuwał silną presję do przyjmowania Komunii Świętej na rękę?

****************

Skoro więc jest tak, iż próba wyrzucenia na śmietnik historii Kościoła odwiecznego rytu rzymskiego jest działaniem papieża wykraczającym poza jego kompetencje i stanowiącym wielką szkodę dla Kościoła, a uczestnictwo w narzuconych, posoborowych obrzędach rodzi ryzyko utraty wiary i popełnienia grzechu, to bez wątpienia każdy świadomy kryzysu w Kościele katolik nie jest w żadnej mierze zobowiązany w sumieniu do posłuszeństwa wobec dokumentów takich jak  Traditionis Custodes.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz