31 sty 2024

Katolik wobec Novus Ordo Missae #4 Co przysięgali papieże?

 


Pisząc o prawomocności zmian liturgicznych dokonanych po II Soborze Watykańskim, nie sposób pominąć kwestii, jak na przestrzeni wieków podchodzono w Kościele do wprowadzania nowinek liturgicznych. Uświadomienie sobie tych faktów jest szczególnie istotne dla nas, wychowanych w dobie posoborowej, dla których zmiana liturgii Kościoła jest nieodległą, ale jednak historią, z którą oswajani byliśmy od najmłodszych lat. Będąc urodzonymi w momencie, gdy liturgia posoborowa już okrzepła, a wspomnienie tradycyjnej Mszy w relacjach naszych rodziców i dziadków sprowadzało się najczęściej do stwierdzeń o „księdzu odwróconym plecami do ludzi” oraz o tym, jak to „dawniej na Mszy nic nie rozumiałem, a teraz rozumiem wszystko”, niezwykle trudno jest nam uprzytomnić sobie wprost rewolucyjny wymiar zmiany rytu Mszy św. Tymczasem sięgnięcie do świadectw historii i Tradycji jasno dowodzi, jak obce duchowi Kościoła jest uskuteczniane po Soborze swoiste znieczulanie wiernych na dokonywanie drastycznych zmian liturgicznych.

Wiedząc o tym, że liturgia rzymska kształtowała się przez wieki i nabrała pełnego, ostatecznego wyrazu po Soborze Trydenckim, wydawać by się mogło, iż głosy podkreślające jej nienaruszalny charakter pojawiły się zapewne dopiero w okresie potrydenckim. Tymczasem nic bardziej mylnego. Otóż „papież Innocenty I (402-417) w następujący sposób uzasadniał swe żądanie zachowania jedności rytu w liście do biskupa Gubbio: Nie ma bowiem nikogo, kto nie wiedziałby i nie uznawał, że to, co zostało przekazane Kościołowi rzymskiemu przez Piotra, Księcia Apostołów, i jest zachowywane po dziś dzień, powinno być zachowywane przez wszystkich oraz że nie powinno być do tego dodawane ani wprowadzane nic, czemu brakowałoby autorytetu lub co zdawałoby stanowić naśladownictwo z innego [źródła]1. Z kolei panujący w latach 540-555 papież, św. Wigiliusz, w swym liście do Profutura podkreślał, że liturgii, przynajmniej w Kanonie, nie można zmieniać, gdyż pochodzi z podania apostolskiego2. Słowa te pomagają zrozumieć jak zuchwałe, żeby nie powiedzieć bezczelne, są współczesne naszym czasom twierdzenia, iż ustanawianie nowych modlitw eucharystycznych jest pożyteczne i znajduje uzasadnienie w starożytności chrześcijańskiej. Skoro bowiem już dla żyjącego ok. 400 lat po śmierci ostatniego z Apostołów, 59. papieża w dziejach Kościoła (Wigiliusz), Kanon rzymski jest nienaruszalną częścią wyrażonej w liturgii Tradycji Kościoła, to jakim sposobem może on nagle przestać nosić takowe znamię po upływie kolejnych 1500 lat, dla 262. papieża w historii (Paweł VI)?

Bardzo wymowne jest przy tym podkreślenie, że umiłowanie i najwyższa cześć dla przekazanej katolikom liturgii było właściwe nie tylko pasterzom Kościoła, ale również wiernemu ludowi tamtych czasów. Kilkadziesiąt lat po pontyfikacie wspomnianego papieża Wigiliusza, papież Grzegorz, nazwany później Wielkim, prawdopodobnie w związku z zajęciem ziem półwyspu apenińskiego przez Longobardów, dodał do Kanonu piękną w swej treści, jednozdaniową modlitwę3. Zmiana ta, nie wiążąca się przecież z usunięciem czegokolwiek w Kanonie rzymskim, a tym bardziej z zastąpieniem go inną modlitwą, wywołała w Rzymie zamieszki tak silne, iż zagrażały one nawet życiu samego papieża4. Jak podaje ks. K. Gamber, z ostrą krytyką spotkała się również decyzja Grzegorza Wielkiego, który w samej tylko liturgii papieskiej, wzorując się na rycie bizantyjskim, przesunął obrzęd łamania chleba z końca Kanonu na początek liturgii Komunii56. Podobne przykłady7 dają nam świadectwo tego, że dla katolików okresu, gdy Kościół zaledwie kilka pokoleń wcześniej wyszedł z katakumb, liturgia Mszy św. była ważnym elementem konstytuującym ich wiarę. Z pewnością gdyby nie mieli oni przekonania, iż naruszenie tradycyjnej liturgii Mszy św. może pociągnąć za sobą uszczerbek dla wiary, relacje z takich „buntów” nie dotarłyby do naszych czasów. Rodzi się w związku z tym również inna, smutna refleksja. Jak bowiem ocenić stan wiary już nie tylko społeczności katolickiej jako ogółu, ale przede wszystkim jej hierarchii, skoro sprzeciw wobec rewolucji liturgicznej lat 60. XX w. sprowadzał się do reakcji kilku biskupów, pojedynczych księży i garstki wiernych?

Świadectwa Tradycji Kościoła odnoszące się do zmiany liturgii znajdujemy również w kolejnych wiekach. Jednym z najbardziej znanych i często (choć niekiedy niemerytorycznie8) przytaczanym tekstem odnoszącym się do tego zagadnienia jest przysięga koronacyjna papieży, składana od czasów papieża Agatona (678-681) aż do pontyfikatu Bonifacego VIII (1294-1303)9. Treść owej przysięgi znajduje się w pochodzącym z przełomu VII i VIII w. zbiorze wzorów aktów urzędowych sporządzonych w kancelarii papieskiej, znanych pod nazwą Liber diurnus Romanorum Pontificum10. Współcześnie tekst przysięgi koronacyjnej papieży znamy z odkrywanych począwszy od XVII w. rękopisów Liber diurnus. Występuje w nich ona pod różnymi nazwami (Professio Pontifica czy też Indiculum Pontificis), nieznacznie się między sobą różniącymi. Ze znanych nam odpisów Liber diurnus wiemy, iż papieże w czasie swej koronacji przyrzekali m.in., iż nie będą zmieniać niczego z przekazanej im Tradycji oraz zachowają nienaruszone otrzymane od poprzedników zwyczaje i naukę Kościoła.

Odnoszące się do tego fragmenty Liber diurnus w oryginalnym, łacińskim opracowaniu ks. J. Garniera z 1680 r. brzmią następująco:

Nihil de traditione, quam a probatissimis praedecessoribus meis canonice traditam et servatam reperi, diminuere vel mutare, aut aliquam novitatem admittere”

oraz

Disciplinam et ritum Ecclesiae, sicut inveni, et a sanctis praecessoribus meis traditum reperi, inlibatum custodire”.





Z uwagi na brak autorytatywnych tłumaczeń na język polski owego dzieła, powstrzymuję się od dosłownego przytaczania po polsku tekstu przysięgi, nie chcąc również opierać się na przedrukowywanych w niektórych pozycjach oraz udostępnianych w Internecie próbach cytowania tekstu przysięgi11. Zdaję sobie również sprawę, iż np. wyrażenia „disciplinam et ritum Ecclesiae (…) inlibatum custodireniekoniecznie odpowiadająintuicyjnemu” tłumaczeniu „dyscyplinę i ryt Kościoła zachować nieskazitelnie” we współczesnym, kościelnym znaczeniu tych słów. Jak wynika bowiem z innego opracowania Liber diurnus (E. De Rozière'a), oznaczają one raczej „powszechny system sacrum” obowiązujący w Kościele katolickim.

Nie zatrzymując się jednak nad tymi subtelnościami oraz wiedząc przy tym, iż papieże przez wieki przysięgali nie zmieniać niczego z przekazanej im Tradycji, niezwykle ważnym jest w tym momencie podkreślenie, iż istniejące w Kościele od wieków prawa liturgiczne, a do takich zalicza się z pewnością ryt Mszy świętej Kościoła rzymskiego, są jednym z najważniejszych środków, za pomocą których przekazywana jest nam Tradycja. W Encyklopedii Kościelnej czytamy, iż Tradycja (Podanie) wyraża się przede wszystkim: „a) w publicznych formułach wyznania wiary, czyli w tak zwanych symbolach wiary, a w nowszych czasach jeszcze w powszechnie używanych w Kościele katechizmach; b) w powszechnie wykonywanej i znanej praktyce, tak liturgicznej jak dyscyplinarnej, o ile w niej wyraża się i presupponuje wiara w jaką prawdę objawioną”12. Wynika stąd niezbicie, iż składający przysięgę papieże, przysięgając nie zmieniać niczego z przekazanej im Tradycji, przysięgali tym samym, że nie zmienią w katolickiej liturgii niczego, co mogłoby prowadzić do umniejszenia wiary.

Z uwagi na to, iż przysięga ta była składana przez biskupów Rzymu przez kolejne sześć wieków, jej znaczenie jako świadectwa stosunku papieży do wprowadzania nowinek, również tych liturgicznych, jest niebagatelne. Ks. P. Kramer pisał o tym następująco:

„Niekiedy osoby broniące nowej liturgii odwołują się do pewnych teologów jak np. Tanquereya, którzy twierdzili, że papież – jako jedyny – ma prawo zmieniać obrzędy liturgiczne. Należałoby im zadać pytanie: czy papieże mogliby mylić się w swym uroczystym wyznaniu wiary składanym przez 600 lat? Bowiem pierwszym publicznym aktem, jakiego dokonywali papieże od czasów św. Agatona, było uroczyste wyznanie wiary i przysięga składana przed koronacją papieską, w której uroczyście przysięgali i wyznawali, że nie będą mieli władzy i nie zmienią dyscypliny oraz liturgii Kościoła. Wzywali gniewu Bożego na siebie, w przypadku, gdyby ośmielili zmianę taką wprowadzić lub na nią zezwolić. (...)

Przez 600 lat, od czasów św. Agatona do Bonifacego VIII, kolejni biskupi Rzymu składali tę uroczystą przysięgę. Wyjaśniali niekiedy, że papież ma władzę zmienić przepisy dyscyplinarne Kościoła, zmienić je stosownie do obecnych jego potrzeb. Jednak dokonywanie niewielkich modyfikacji obrzędu to jedno – czymś zupełnie innym jest natomiast wprowadzanie do niego drastycznych zmian, znoszenie go całkowicie i zastępowanie nowym. Wszyscy papieże przez 600 lat uroczyście wyznawali, że nie posiadają do tego prawa. (…) przysięga koronacyjna jest świadectwem tradycji, wedle której papieże nie mają władzy znoszenia uświęconych zwyczajem i zaaprobowanych obrzędów oraz zastępowania ich czymś innym”13.

Ten sam autor przytacza również pogląd papieża Innocentego III (1216), według którego nie powinno się okazywać posłuszeństwa papieżowi, gdyby ten chciał wprowadzić zmiany w powszechnych zwyczajach Kościoła. Wspomina przy tym opinie dwóch wybitnych teologów (kard. Juan Torquemada i Franciszek Suárez), zdaniem których zmiana przez papieża liturgii Kościoła mogłaby wiązać się z popadnięciem przez niego w schizmę14. Ten ostatni (Suárez) pisał bowiem, iż papież może stać się schizmatykiem, „jeśli nie chce zachować jedności i więzi z całym ciałem Kościoła, jeśli usiłuje ekskomunikować cały Kościół albo – jak pisze Kajetan – jeśli usiłuje znieść wszystkie obrzędy kościelne, które są potwierdzone przez tradycję apostolską”15.


-------------------------------------------------

1Ks. K. Gamber, Reforma liturgii rzymskiej – organiczny rozwój czy destrukcja, Warszawa 2020, s. 65-66.

2Ks. A. Nojszewski, Liturgia rzymska, Warszawa 1914, s. 14.

3Chodzi tutaj o drugą część modlitwy Hanc igitur, zaczynającą się od słów „diesque nostros…”. Za: J. Brinktrine, Msza Święta, Warszawa 1957, s. 159.

4Ks. Gregory Hesse, pod adresem: https://www.youtube.com/watch?v=-Tin4p_q064&list=PLLhGDHLwrHLEZipC5iWtLU20rtg1ZKAYr&index=2&t=2536s

5Ks. K. Gamber, Reforma liturgii rzymskiej..., s. 68.

6Ks. Nojszewski opisuje to samo tymi słowy: „Św. Grzegorz poczynił był pewne zmiany w liturgii: skrócił np. w graduale, offertorium, communio, całe psalmy, na antyfonę i parę wierszy; kyrie eleison, bez liczby dawniej odmawiane, ujął w tę formę, która jest dzisiaj; „Pater noster”, modlitwę Pańską, odmawianą po łamaniu Hostii, jak to się dzieje w liturgii ambrozjańskiej i mozarabickiej, a nawet prawdopodobnie aż poza Komunię niewłaściwie wyrzuconą, nakazał zaraz po Kanonie jak dziś odmawiać. Nowości te wywołały oburzenie ogólne i krzyki, a echo ich doszło aż do Sycylii. Powtarzano sobie, że Grzegorz zmienia obrzędy, że pożycza od Greków i wprowadza dotąd nieznane modlitwy i ceremonie. Ażeby uspokoić umysły, naprawić to choć fałszywe zgorszenie, pisze św. doktor obszerny list do biskupa Syrakuz, w którym zwycięsko odpiera niesłuszne zarzuty”. Za: Ks. A. Nojszewski, Liturgia rzymska, s. 20-21,

7Gdy św. Augustyn-zaprowadził śpiewanie Psalmów podczas składnia ofiar w kościele hippońskim, zaraz jakiś Hilarius vir tribunitius, z taką powstał gwałtownością, tyle narobił hałasu i zgorszenia, krzycząc niby to na samowolę świętego biskupa, że święty był zmuszony odpierać napad i zgorszenie naprawiać, umyślną rozprawą „contra Hilarium”. Za: Ks. A. Nojszewski, Liturgia rzymska, s. 26.

8Np. ks. L. Villa w książce Paweł VI błogosławiony? przytacza treść przysięgi, twierdząc, że Paweł VI ją składał. Nie odpowiada to jednak rzeczywistości, gdyż obowiązujący w dniu koronacji Pawła VI ceremoniał nie przewidywał składania takiej przysięgi.

9Ks. P. Kramer, Samobójcze w skutkach wypaczanie wiary wyrażonej w liturgii, pod adresem: https://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/1039.

10Podręczna encyklopedia kościelna, tom XXIII-XXIV, Warszawa 1911, s. 319.

11Przykład takiego przekładu znaleźć można np. pod adresem: https://www.bibula.com/?p=14495.

12Encyklopedia kościelna podług teologicznej encyklopedji Wetzera i Weltego, tom XX, Warszawa 1894, s.8.

13Ks. P. Kramer, Samobójcze w skutkach...

14Ibidem.

15Ks. K. Gamber, Reforma liturgii rzymskiej..., s. 67.


4 sty 2024

Katolik wobec Novus Ordo Missae. #3 Rozwój tradycyjnej liturgii a powstanie nowej Mszy

 


Nie ulega wątpliwości, iż na przestrzeni wieków liturgia Mszy Św. ulegała zmianie, zaś papieże, na mocy swego urzędu, posiadają prawo do zatwierdzania ksiąg liturgicznych. Sztandarowym przykładem sytuacji, kiedy następca św. Piotra na długo przed Vaticanum II kształtował ład liturgiczny, m.in. czyniąc obowiązkowymi pewne obrzędy, do tej pory nie mające wymiaru powszechnego w Kościele, a nawet zakazując pewnych tradycji liturgicznych, jest bez wątpienia XVI-wieczna reforma liturgiczna papieża Piusa V. Stąd rodzi się pytanie, na jakiej podstawie mielibyśmy twierdzić, że akurat zmiany rytu wprowadzone przez Pawła VI są w gruncie rzeczy bezprawne i nie mogą wiązać w sumieniu katolika? Czy przyjmowanie jednej reformy, a kwestionowanie drugiej nie jest w istocie świadectwem obcemu katolicyzmowi subiektywizmu? Punktem wyjścia w odpowiedzi na to pytanie jest zrozumienie procesu kształtowania się liturgii rzymskiej oraz uświadomienie sobie znaczenia, jakie posiadały święte obrzędy w życiu i teologii katolickiej mniej więcej do połowy XX w.

W różnego typu rozmowach i dyskusjach o posoborowych zmianach w liturgii niekiedy daje się słyszeć stwierdzenia, iż w Kościele niemal od zarania Jego istnienia istniało wiele rytów liturgii Mszy Św., a nowy ryt Mszy jest po prostu jednym z nich. Jak dodadzą przy tym zwolennicy takiej opinii, ryt Pawła VI w swej istocie nie będąc ani lepszym, ani gorszym od pozostałych, jest po prostu od nich w pewnych aspektach różny i dostosowany do mentalności i potrzeb współczesnego człowieka. Czy takie wyjaśnienie jest jednak wystarczające? Otóż istotnie należy przyznać, że w Kościele katolickim istniało i istnieje wiele różnych uznanych i czcigodnych obrządków, które w największym zarysie dzielą się na wschodnie i zachodnie. Koniecznym jest jednak dodanie przy tym, iż są to ryty sięgające swymi korzeniami pierwszych wieków chrześcijaństwa i uświęcone Tradycją, a żaden z nich nie był „produktem chwili”, powstałym z dnia na dzień w opozycji do tego, co istniało w danym Kościele lokalnym wcześniej. O żadnym z tych rytów, mimo znacznych różnic od rytu rzymskiego (co ma miejsce zwłaszcza w przypadku rytów wschodnich), nie można również powiedzieć, aby celowo pomijał aspekt ofiarny Mszy Św. czy jakikolwiek inny istotny element doktryny eucharystycznej, mając na celu przypodobanie się innowiercom. Uwagi te odnoszą się również do rytu matki i nauczycielki wszystkich Kościołów, tj. do rytu Kościoła rzymskiego. Myliłby się bowiem ten, kto dostrzegając różnice między klasycznym rytem rzymskim a rytem posoborowym domniemywałby, iż podobne zmiany występowały zapewne w przeszłości, skąd można by wnosić, że należy raczej mówić o różnych formach rytu rzymskiego w różnych wiekach, a nie o jednym rycie rzymskim. W rzeczywistości od czasów pierwotnego Kościoła nigdy nie było tak, aby w pewnym momencie elementy konstytuujące ryt rzymski jako taki zostały usunięte i zastąpione nowymi. Jak pisałem, zmiany rzecz jasna miały miejsce. Polegały one jednak zwłaszcza na tym, iż m.in. w celu lepszego wyrażania prawd wiary i oddania Bogu czci w sposób coraz bardziej doskonały, na przestrzeni wieków dodawano do niezmiennego w swej istocie rytu Mszy Św. modlitwy i obrzędy, które doskonale służyły temu celowi. W ten właśnie sposób ryt rzymski z wieku na wiek wzrastał w swym pięknie, dostojeństwie i godności, przybierając swą finalną postać w XVI w., za sprawą reformy Piusa V, która oczyściła ryt rzymski z nieuzasadnionych naleciałości i nadała mu jedną, obligatoryjną i ostateczną formę. Ks. M. Gihr w swym monumentalnym dziele o Mszy Św. tak pisał o kształtowaniu się liturgii rzymskiej: 

„Kościół z niebiańską mądrością i artyzmem nadał z biegiem czasu drogiemu kamieniowi swej ofiary jak najwspanialszą oprawę, otaczając ją kosztowną ozdobą świętych modlitw, śpiewów, czytań i ceremonii ku chwale Bożej i zbudowaniu wiernych. (…) «Liturgia Mszy św. stała się już w biegu pierwszych wieków prawdziwym dziełem sztuki, które musi w każdym z nas wywołać podziw niekłamany, o ile je całkowicie zrozumiemy i z miłością ocenimy. Właściwą czynność ofiarną otacza najprzód wieniec modlitw, z których znaczna liczba sięga najgłębszej starożytności chrześcijańskiej. Ich niewymuszona prostota dopasowuje się jak najlepiej do słów biblijnych, przez które dokonuje się sama tajemnica. Dokoła tego stałego jądra, czyli tzw. kanonu, który otrzymał później tylko nieliczne dodatki i tak pozostał niezmienny, kształtuje się drugi wieniec modlitw i czytań» (…) «Chociaż kierownictwo Ducha Bożego w Kościele jest bardzo widoczne we wszystkich, nawet drugorzędnych sprawach, jednak nigdzie wyższy wpływ nie zaznaczył się w sposób bardziej wyraźny, jak w katolickiej liturgii mszalnej, która jakkolwiek jest dziełem monumentalnym, przedstawia tym niemniej w swym obecnym wykończeniu przepiękną, doskonale zamkniętą w sobie całość, wspaniały klejnot sztuki, budzący podziw w każdym myślącym człowieku». (…) Rzymska liturgia mszalna została wykończona przed wielu wiekami jako prześliczna budowla artystyczna o harmonijnym, organicznym układzie. Najświętsze, czci najgodniejsze, pełne siły oraz namaszczenia modlitwy i pieśni powiązane w genialnym układzie ze sobą i z jak najbardziej odpowiednimi a pełnymi głębokiego znaczenia czynnościami i ceremoniami, łączą się w niej w jedną piękną całość, która Boskiemu misterium ofiarnemu służy za szatę ochronną i za dostojną ozdobę”1. 

Z kolei polski liturgista, ks. A. Nojszewski stwierdza, iż 

„Od św. Grzegorza wielkiego [V/VI w.AW], który do dzisiejszej prawie formy i rozmiarów przyprowadził naszą liturgię, aż do św. Piusa V-go, bardzo małym i nieznaczącym zmianom uległy obrzędy i modlitwy w jej skład wchodzące. Ten ostatni wielki święty i wielki papież, naleciałości, które w ciągu tysiąca lat się wślizgnęły, usunął, te tylko zostawiając, które wzniosłością, znaczeniem i wysoką dawnością zdobyły sobie prawo obywatelstwa. Odtąd kongregacja obrzędów czuwa, aby nie tylko żadna zmiana, ale rzec można, żadna jota do naszych obrzędów Mszy Św. nie weszła”2.

Liturgiści, podkreślając starożytne pochodzenie i wzniosłość rytu rzymskiego, szli jednak dalej, dowodząc, iż doskonałości i uniwersalnego charakteru rytu rzymskiego nie da się porównać z żadnym innym, nawet najbardziej czcigodnym obrządkiem: 

„Jak Kościół rzymski stoi ponad wszystkimi innymi Kościołami, „jako Matka i Mistrzyni wszystkich Kościołów” (Trid., sess. XXII, c.8), tak samo jego liturgia przewyższa wszystkie inne. Także do form kultu wytworzonych przez Kościół na przestrzeni wieków odnosi się często używane powiedzenie, które charakteryzuje jego naukę: Legem credendi lex statuat supplicandi. Zarówno Kościół rzymski, jak i jego liturgia mają od początku charakter uniwersalny. Liturgie innych Kościołów, choćby bardzo dawnych i bardzo sławnych, w porównaniu z liturgią Kościoła rzymskiego mają charakter partykularny. Obrządek rzymski posiada ponadto wewnętrzne, jemu tylko właściwe zalety: ścisłość i jasność wyrażeń, głębię treści, wierne zachowanie dawnych form, a zarazem zdolność do przyjmowania nowych form kultu, umiarkowanie obce wszelkiej przesadzie. Nic też dziwnego, że liturgia rzymska rozpowszechniła się po całym świecie. Poza obrządkiem rzymskim nie ma formy kultu, w której by częściej sprawowano Świętą Ofiarę, łączącą to, co najniższe, z tym, co najwyższe, ziemię z niebem. (…) A zatem Msza rzymska stanowi dzieło sztuki o wielkiej harmonii i pięknie. Żadna inna liturgia nie umiała tak podporządkować poszczególnych części części głównej, tzn. konsekracji eucharystycznej, jak potrafiła to uczynić liturgia rzymska. W żadnej nie ma takiej jedności i świadomości celu”3.

Jak widzimy, sięgający swymi korzeniami czasów apostolskich ryt rzymski, mimo upływu wieków pozostawał w swej istocie niezmienny (w tym zwłaszcza najważniejsza część Mszy Św. - Kanon). Modlitwy i obrzędy, które najpierw wprowadzane na mocy prawa zwyczajowego, by po czasie jako skodyfikowane i obligatoryjne stać się częścią rytu rzymskiego w jego ostatecznym wyrazie, nie były w żadnym razie wyrazem zmiany rytu, lecz jego integralnego rozwoju. W ten sposób Ofiara Eucharystyczna zyskała w Kościele rzymskim formę niezrównaną, tchnącą swą starożytnością i niepowtarzalną w swej symbolice i precyzji teologicznej. Nie dziwi więc, że wielcy mężowie ducha nazywali Mszę rzymską „najpiękniejszą po tej stronie nieba”. O niej bowiem, jak o niczym innym na tej ziemi, możemy powiedzieć, że jest wyrazem doskonałości.

Mając świadomość jak wielkim skarbem dla Kościoła jest ryt rzymski, w umyśle szczerze katolickim rodzi się niedowierzanie, iż ktokolwiek kochający Kościół mógłby pragnąć pozbawienia Kościoła tegoż skarbu na rzecz jakieś nowej liturgii, stworzonej doraźnie i mającej rzekomo być bardziej odpowiednią dla współczesności: 

„Katolik, widzący w żywej liturgii Kościoła Rzymskiego zasadnicze elementy, które pozostają nienaruszone od 1400 lat, może odczuwać jedynie miłość do tych świętych obrzędów, uświęconych przez stulecia. Wszelkie brutalne traktowanie takich form musi powodować głęboki ból u tych wszystkich, którzy znają je i używają. Otrzymali je bowiem od Boga, za pośrednictwem Chrystusa oraz Kościoła. Nie miałyby one jednak takiej siły przyciągania, gdyby nie zostały uświęcone również przez pobożność wielu minionych pokoleń, które modliły się tymi samym słowami i znajdowały w nich źródło radości oraz pociechę w smutkach”4.

Cytat z poprzedniego akapitu, podkreślający boskie pochodzenie rytu rzymskiego i jego zrośnięcie się z życiem wielu pokoleń katolików, dla których był on szkołą wiary i elementem ich tożsamości, rzuca nam pewne światło w odpowiedzi na pytanie o prawomocność posoborowych zmian w liturgii. Jak uczy teologia katolicka, Pan Jezus mówiąc do św. Piotra: „Paś baranki moje. (...) Paś owce moje”5, dał w jego osobie wszystkim kolejnym papieżom nie tylko władzę nad hierarchią kościelną i wiernymi, ale również zobowiązał ich do zapewnienia owczarni Chrystusowej zdrowego pokarmu duchowego, tj. nieskażonej nauki katolickiej i godnego czci Bożej kultu. Jest w tym kontekście zupełnie jasne, iż tak samo jak papież nie może zmieniać nauki Chrystusowej, tak też nie ma prawa pozbawiać wiernych dóbr duchowych, płynących z uświęconej Tradycją i powstałej pod natchnieniem Ducha Św. liturgii. Zdając sobie z tego sprawę, papieże pamiętali przy tym, iż ze względu na wymiar doktrynalny liturgii Mszy Św., każde jej nierozważne naruszenie mogłoby narazić na szwank wiarę ludu katolickiego. Stąd rola papieży w kształtowaniu rytu rzymskiego do II połowy XX wieku nigdy nie była rolą twórcy i kreatora rytu, który według własnego uznania i nie bacząc na Tradycję dowolnie zmieniałby liturgię. Przeciwnie, jak pisał M. Davies „Modlitwy Mszy Świętej i rubryki rządzące jej celebracją stanowią w istocie kodyfikację praktyk funkcjonujących już na mocy zwyczaju”6. Stąd w ścisłym sensie nie możemy mówić o „Mszy Grzegorza Wielkiego”, czy też „Mszy Piusa X”. Zarówno bowiem w V, jak i w XX w. była to ta sama Msza Św. Wszechczasów, oparta na tej samej teologii i zawierająca ten sam Kanon Rzymski. Tym, co różniło Mszę rzymską czasów Grzegorza I od liturgii rzymskiej doby Piusa X to zwłaszcza te obrzędy i modlitwy, które na przestrzeni wieków zostały do niej dołączone na mocy zwyczaju, a które później papieże aprobowali i czynili obowiązkowymi7.

Jak bardzo kontrastuje z tym fakt, iż powszechnie używaną dziś w Kościele obrządku rzymskiego liturgię, zgodnie z rzeczywistością i w pełnym znaczeniu tego słowa możemy określić mianem „liturgii posoborowej” (w domyśle – innej od przedsoborowej) czy Mszy Pawła VI. Z bólem należy przy tym przyznać, że określenia te są jak najbardziej trafne, ponieważ o rycie tym w żadnej mierze nie można powiedzieć iż „modlitwy i rubryki rządzące jego celebracją stanowią w istocie kodyfikację praktyk funkcjonujących już na mocy zwyczaju”. Przeciwnie, jest to ryt stworzony w ciągu zaledwie kilku lat, którego autorzy nie bacząc na wielowiekową tradycję liturgiczną Kościoła rzymskiego, zastąpili uświęcone Tradycją i będące prawem wiary dla katolików modlitwy i obrzędy na inne, oparte na – najdelikatniej mówiąc – bardzo wątpliwej teologii. Przywołując choćby takie elementy nowego rytu jak ołtarz versus populum, języki narodowe, praktyczne zniesienie Kanonu rzymskiego czy wyrzucenie z części stałych Mszy Św. wszelkich odniesień do przebłagalnego charakteru Mszy, słusznie możemy stwierdzić – parafrazując cytowane słowa M. Davisa – iż modlitwy i rubryki rządzące celebracją rytu Pawła VI stanowią w istocie kodyfikację na gruncie katolickim praktyk funkcjonujących od XVI w. w rytach protestanckich.


-------------------------------------------------

1Ks. M. Gihr, Ofiara Mszy Świętej, tom II, s. 129-130.

2Ks. A. Nojszewski, Liturgia rzymska, s. 16.

3J. Brinktrine, „Msza Święta”, ss. 13, 257.

4Cytat z kard. Gasquet za: M. Davies, „Zniszczenie Mszy Świętej czyli Godly Order Cranmera”, s. 165-166

5J 21, 16-17

6M. Davies, „Zniszczenie Mszy Świętej czyli Godly Order Cranmera”, s. 166.

7Dobrze ilustruje to historia wprowadzenia do rytu rzymskiego Ostatniej Ewangelii: „Prolog Ewangelii św. Jana jest przepisany dla Mszy rzymskiej od czasów Piusa V. Jednak zwyczaj czytania go na końcu Mszy św. istniał już wcześniej. Pierwszą wiadomość o tym podaje Durandus (….). Zdaje się, że zwyczaj ten stał się bardziej powszechny dopiero w XV w. (…) W wielu diecezjach istniał zwyczaj odmawiania go podczas nabożeństwa o pogodę i zwyczaj ten, sięgający XII w., był może właściwą przyczyną, dla której Ewangelię św. Jana odmawiano od XV w. coraz powszechniej przy każdej Mszy św. Niekiedy wierni czynili nawet fundacje Mszy św. zastrzegając sobie odczytywanie tej Ewangelii przy końcu Mszy. W ten sposób Pius V tylko usankcjonował zwyczaj dawno istniejący”. J. Brinktrine, „Msza Święta”, ss. 249-250.